Strony

czwartek, 30 lipca 2015

                                        
    Życie, to sztuka wyboru

 



 Post ten powstał spontanicznie, po weekendowych przeżyciach związanych z moim uczestnictwem w corocznym spotkaniu blogerów. Wydarzenie było imponujące. Zorganizowane z pompą i smakiem. Liczba prelegentów i warsztatów dla uczestników, przyprawiała o zawrót głowy! Organizatorzy naprawdę starali się, aby każdy znalazł coś dla siebie.  A ja długo czekałam na to wydarzenie. Dwa magiczne słowa "See Bloggers" budzą bowiem we mnie masę pozytywnych skojarzeń. To właśnie na nim (a byłam również na poprzednich edycjach) poznałam mnóstwo wspaniałych blogerów, z którymi moje losy, również zawodowe, do dziś dnia się krzyżują.
Zatem chwała temu, kto wymyślił morskich blogerów! Z każdym wydaniem, organizatorzy spotkania starali się zorganizować coraz więcej atrakcji. A ostatnia edycja pod tym względem, przerosła samą siebie! I ta właśnie sądząc po wpisach uczestników, wzbudza wiele emocji i z przykrością stwierdzam, nie tylko pozytywnych. Za dużo warsztatów, stoisk, wykładów itp. To główne zarzuty, które przewijają się przez wpisy uczestników. A ja stwierdzam z przekonaniem, że niezadowoleni uczestnicy sami sobie zgotowali ten los. Każdy widział agendę spotkania. Wiedział, kiedy są prelekcje, a kiedy warsztaty. Dlatego tak ważna jest umiejętność wyboru. Odmówienia sobie czegoś, by dostać coś innego, i  nie ma innej opcji! Od nas-uczestników przecież zależało, jak przeżyjemy to wydarzenie. Czy zostaną nam w głowie wartościowe treści, przekazane przez doświadczonych blogerów, czy torba wypchana "darami losu". Rozumiem. Każdy chciał wykorzystać pobyt na festiwalu w sposób maksymalny. Ale na litość boską, zapisanie się na każdy możliwy warsztat i jeszcze słuchanie w między czasie prelekcji, nie jest możliwe do wykonania! Ja z pełną premedytacją zrezygnowałam z warsztatów( nie zapisywałam się na żaden) aby skorzystać maksymalnie z każdej kropli tej wartości, w moim przypadku- prelekcji. Smutno mi było trochę, że tym razem w przerwach nie miałam z kim rozmawiać.... Bo pierdylion warsztatów, widać skutecznie pozabierało mi fajnych ludzi. Podobnie rzecz będzie się miała w Waszym biznesowym życiu. Jak na wspomnianym "Festivalu" trzeba będzie  wybierać. Ciągle przecież mamy mnóstwo pomysłów, nadchodzą nowe oferty współpracy oraz kolejne "lukratywne oferty" do realizacji. I Od Was zależy, czy potraktujecie je jako park rozrywki, gdzie każdy lizak Wam się należy, czy jako miejsce, gdzie naprawdę wartościowi ludzie ( tu ukłon w stronę organizatorów i prelegentów), chcą Wam dać coś cennego. Wzbogacić Was wewnętrznie i nadać ton Waszym działaniom. Dlatego róbmy plan działań, najpierw pomyślmy, przeanalizujmy. Mnóstwo małych działań, rozprasza naszą uwagę, i uniemożliwia tworzenie wielkich!  To te małe chochliki sprawiają, że płoniemy jak świeczka, i równie szybko gaśniemy. W ciągu dwóch lat mojej działalności, w końcu nauczyłam się, aby wybierać ze smakiem i rozwagą. Małą łyżeczką też można się najeść przecież.....Mniej współprac, ale wartościowych. Mniej działań,ale przynoszących efekty! Co za tym idzie, mniej wypalenia i więcej satysfakcji z tego co robimy. Dlatego dla mnie festiwal był bardzo pozytywnym doświadczeniem. Bo wybrałam, jak go będę doświadczać. I Wam też życzę świadomych i mądrych wyborów. 

Więcej wpisów "Kobieta na FREElansie" znajdziecie TU


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz